Odznaka Pamiątkowa 21 pułku
Falerystyka to temat rzeka, zupełnie oddzielna i przeogromna przygoda kolekcjonerska, dająca nie mniej frajdy co fotografie wojskowe, a w niektórych aspektach potrafiąca nawet wywołać wielkie emocje. Szczególnie w sytuacji, w której okazuje się, iż posiadany walor to tak naprawdę powojenna kopia. Ilość kopii na rynku jest bardzo duża i ich obecność stanowi o trudności tej dziedziny. Oczywiście wszystko jest dla ludzi i da się odróżnić oryginał od kopii, choć nie każda kopia jest jakości DeAgostini i tu zaczynają się schody. Oczywiście są ludzie, którzy jednym spojrzeniem są w stanie określić czy mamy do czynienia z oryginałem czy też kopią, ba, czasem nawet potrafią podać wytwórcę kopii. Są tez tacy, którym się tylko wydaje. Wiedzę tajemną zbiera się latami, trzymając w rękach wiele potwierdzonych egzemplarzy danego waloru. Pomocne są tutaj też publikacje naukowe prezentujące oryginały, czasem w kontrze do kopii, okraszone opisem słownym parametrów jakie dany walor powinien spełniać, wariantów, ciekawostek itp. Niestety, jak to ze wszystkim bywa, bywa i tak, że książki się mylą.
Do napisania niniejszego postu zachęciła mnie sytuacja już sprzed dłuższego czasu, kiedy to na jednym z portali aukcyjnych, pewien sprzedawca, nazwijmy go Karol, oferował odznakę 21 Warszawskiego Pułku Piechoty w wersji żołnierskiej. Identyczną odznakę posiadam i zawsze traktowałem ją na równi z pierścionkami z odpustów, czyli jako brzydką kopię będącą radosną twórczością jakiegoś rzemieślnika hobbisty. Postanowiłem napisać do Karola, że rzeczona odznaka ma niewiele wspólnego z owym 21 pułkiem, gdyż wedle mojej wiedzy, ów pułk żołnierskiej wersji odznaki nie posiadał. Wiedza moja pochodzi w dużej mierze z fotografii pułku jakie posiadam w swojej kolekcji. Wiadomo, wszystkich ich nie zbiorę i nie zobaczę, ale na skromne 188 sztuk z tego pułku na żadnej z fotografii prezentujących ‘żołnierzy’ (szeregowi oraz podoficerowie) odznaki w takiej wersji nie widziałem, a niejeden z nich odznakę pułku posiada. Nie lada zaskoczeniem było dla mnie to, co Karol odpisał. Wykonał manewr ‘Panie! No co Pan pleciesz za farmazony. Ja wiedzy i doświadczenia nie mam, ale odsyłam Pana do publikacji Sawickiego!’. Przyznam nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Karol okazał się ‘graczem’, szczególnie, że wskazana pozycja Pana Sawickiego jest już dawno niedostępna w normalnej drodze kupna i tylko co pewien czas pojawiają się pojedyncze sztuki w istnie dilerskich cenach. Siłą rzeczy nie posiadam. Tutaj nadmienię, jako że spotkałem się już z zarzutem nieposiadania odpowiedniej bibliografii w swojej kolekcji, co chyba przekłada się jednoznacznie na brak wiedzy, ignorancję oraz możliwości lub swego rodzaju zakaz dyskusji i wypowiadania się w sprawie głupot, które niektórzy czasem wypisują po internetach, otóż kilka książek posiadam w tym i Sawickiego, choć nie tę.
Na szczęście posiadam w swoim gronie kilku znajomych, którzy ową wywołaną do tablicy książkę Sawickiego posiadają. I faktycznie na stronie 50-tej pozycji ‘Odznaki Wojska Polskiego 1918-1945’ autorstwa Zdzisława Sawickiego oraz Adama Wielechowskiego, są prezentowane odznaki pułku, w tym dwie zupełnie odbiegające od tego co widać na fotografiach z okresu. Pierwsza omawiana to typowa odznaka pułkowa, ta konkretna ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Dwie kolejne są już dużo ciekawsze. Pierwsza z nich wygląda właściwie na pierwszy rzut oka prawie tak samo jak wersja emaliowana, z tą różnicą, że w jej przypadku wygląda to tak ,jakby ktoś tej emalii nie nałożył. Przyglądając się uważniej zobaczymy, że jest trzy częściowa, a nie czteroczęściowa jak wersje emaliowane, tzn. herb Warszawy zdaje się być integralną częścią wieńca, a nie oddzielnym elementem, choć autorzy używają określenia czteroczęściowa. Być może herb jest doklejony do wieńca i faktycznie jest co do zasady oddzielnym elementem. Widać też, iż orzeł jest trochę bardziej ‘napakowany’, jak po siłowni. Co prawda różni wykonawcy odznaki różnili się między sobą w wielu szczegółach, w tym i w kształcie użytego orła. Ostatnią rzeczą jest widoczna mniejsza odległość pomiędzy liczbą 21 a wieńcem, która wynikać może z faktu, iż górne ramię krzyża jest widocznie mniejsze od pozostałych trzech. W opisie czytamy, iż odznaka wykonywana była w tombaku srebrzonym.
Kolejna wersja prezentowana poniżej, również opisana jako wersja żołnierska, jednoczęściowa bita z kontrą w tombaku srebrzonym. Autorzy zauważają i to wyszczególniają, różnice w rysunku orła. Trochę dziwne, że przy poprzedniej tego nie zauważyli. W przypadku tej, poza wspomnianym zmienionym orłem widać spore odchudzenie krzyża, na tle którego jest osadzona odznaka.
Wracając do Karola i jego oferty, nie dało się zauważyć, że oferowana przez niego wersja nie występuje na stronie 50tej ów wspomnianej przez niego pozycji, ba, nie występuje nigdzie – również w części drugiej pozycji Sawickiego będącej uzupełnieniem części pierwszej, którą to już posiadam. Odznaka jest jednoczęściowa z naklejonym orłem jak w wersji II, przesuniętym herbem poniżej wieńca, z ciasno umiejscowionymi cyframi oraz niesymetrycznym krzyżem – prawa część jest mniejsza od lewej przez co druga litera ‘P’ niemalże wchodzi na wieniec. Doprawdy wersja jak u Sawickiego, ale cóż, aby sprzedać trzeba makaron nawijać.
Poniżej przedstawiam zdjęcia porównawcze przedwojennej odznaki z zakładu Reisinga oraz odznaki wykonanej w zakładzie Panasiuka nabytej w okolicach roku 2010.
Trochę nie chce mi się wierzyć, że autor tylu pozycji o falerystyce umieścił w swojej książce powojenne kopie będące często budżetową namiastką przedwojennych odznak, które często zamawiali kombatanci by odzyskać namiastkę tego, co zostało bezpowrotnie utracone w wojennej zawierusze. Z drugiej strony niektóre powojenne wykonania odznak naprawdę są wykonane z należyta starannością i nie lada wyzwaniem jest odróżnienie od ich przedwojennych pierwowzorów. Być może gdzieś w obiegu kolekcjonerskim lub u kogoś w albumie rodzinnym jest zdjęcie dziadka z takimi odznakami jak zaprezentowane w książce, może ktoś je widział, ja nie i to nie daje mi spokoju. Jak pisałem ja zbieram fotografie, a nie falerystykę i znawcą się nie nazwę, a koło eksperta tylko kiedyś stałem. Może ktoś z czytelników posiada fotografię na której da się zaobserwować jedną z powyższych wersji opisanych u Sawickiego. Zapraszam wtedy do kontaktu!
Poniżej odznaki jakie posiadam na swoich fotografiach – z wiadomych przyczyn – ograniczam się do szeregowych i podoficerów.